

Przewodnik Sudecki
Pilot Wycieczek
Damian Sadowski
tel. +48 661692613


Sudeckie Krajobrazy
Budniki – dawna osada górska
✅ Współrzędne: 50.764707239119375, 15.81222537133867
✅ Pasmo: Karkonosze
✅ Dawne nazwy: Forstbauden, Forstlangwasser, Zacisze Leśne, Zacisze, Domki Leśników (1945-1949)
✅ Szlaki:
żółty szlak Kowary ↔ Skalny Stół
zielony Słonecznik ↔ Tłumaczów (Tabaczana Ścieżka)
Budniki to miejsce o niezwykłej historii i specyficznym mikroklimacie, które wyróżniało się na tle innych górskich osad. Znajdujące się na północnych stokach Kowarskiego Grzbietu na wysokości około 900 m n.p.m., Budniki były szczególne z powodu położenia w cieniu góry, co sprawiało, że przez aż 113 dni w roku nie docierały tam promienie słoneczne. To niezwykłe zjawisko wpłynęło na życie mieszkańców, czyniąc je wyjątkowo trudnym, zwłaszcza w zimowych miesiącach.
Dziś Budniki to śródleśna polana i punkt widokowy, który znajduje się na skrzyżowaniu dwóch szlaków turystycznych: zielonego, znanego jako Tabaczana Ścieżka, łączącego przełęcz Okraj z Wilczą Porębą, oraz żółtego szlaku prowadzącego ze Skalnego Stołu do Kowar. Mimo że obecnie rosną tam jedynie trawy i drzewa, jeszcze 50 lat temu w tym miejscu znajdowała się osada, gdzie tętniło życie.
Miejsce to przyciąga turystów i miłośników historii swoją dzikością i aurą tajemniczości, będąc jednocześnie świadectwem przemijania i siły przyrody. Budniki stały się symbolem dawnych górskich osad, które zniknęły z map, ale pozostały w pamięci i krajobrazie.
🟢 Rys historyczny
Osada powstała w wyniku tragicznych wydarzeń związanych z wojną trzydziestoletnią (1618–1648). Konflikt, który spustoszył Europę Środkową, zmusił mieszkańców Kotliny Jeleniogórskiej do szukania schronienia w trudno dostępnych miejscach Karkonoszy. Uciekając przed wojennymi zniszczeniami, ludzie ratowali swoje życie i majątek, zakładając tymczasowe osady w górskich lasach.
Ze względu na długość działań zbrojnych, wiele z tych tymczasowych osiedli przekształciło się w stałe osady. Budniki są jednym z takich miejsc. Ich pierwotna ludność najprawdopodobniej pochodziła z Kowar i okolic, co tłumaczy bliskość tej miejscowości oraz tradycje związane z przemysłem i hodowlą. Dzięki izolowanemu położeniu Budniki przez lata były miejscem schronienia i przetrwania dla tych, którzy musieli uciekać przed wojenną zawieruchą.
Mieszkańcy osady żyli w zgodzie z rytmem natury, utrzymując się z hodowli bydła i wyrobu serów. Drwale, którzy pozyskiwali drewno z gęstych karkonoskich lasów, stanowili kolejną ważną grupę w społeczności. Nie brakowało też bardziej nielegalnych zajęć, takich jak kłusownictwo i przemyt, które były reakcją na trudne warunki ekonomiczne i geopolityczne regionu. Przemyt stał się szczególnie znaczący w drugiej połowie XVIII wieku, gdy po wojnach śląskich i przejęciu Śląska przez Prusy wyznaczono nową granicę państwową wzdłuż Sudetów. Granica ta stała się okazją do rozwinięcia działalności przemytniczej, która osiągnęła swój szczyt na początku XIX wieku. Tabaka i tytoń, główne towary przemycane przez mieszkańców, dały nazwę znanej dziś „Tabaczanej Ścieżce” – szlakowi, który przecina Budniki.
Budniki, choć niewielkie, kryją w sobie bogatą i wyjątkową historię. Licząca od 11 do 13 budynków osada była domem dla małej społeczności, która zdołała zorganizować swoje życie nawet w tak odległym i trudnym górskim zakątku. Szczególnym elementem tej społeczności była szkoła ewangelicka, która początkowo działała w jednej z wynajętych izb w prywatnym domu. Z czasem jednak powstał odrębny budynek szkolny.
Szkoła była unikatowa z kilku powodów. Przede wszystkim służyła bardzo małej liczbie dzieci. W 1895 roku do szkoły uczęszczało zaledwie czworo uczniów – trzy dziewczynki i jeden chłopiec – co czyniło ją niezwykle kameralnym miejscem nauki. Dzieci zdobywały wiedzę pod kierunkiem nauczyciela Liebiga, który dbał zarówno o ich edukację, jak i o utrzymanie specyficznego charakteru szkoły. Przed budynkiem znajdował się niewielki ogródek alpejski, który był nie tylko ozdobą, ale też częścią edukacji – uczniowie mogli uczyć się w nim o lokalnej przyrodzie i ekologii.
Latem, w czasie wakacji, budynek szkolny zmieniał swoje przeznaczenie i stawał się noclegownią dla turystów. Rozwój turystyki w regionie przyniósł mieszkańcom Budnik dodatkowe możliwości zarobkowania. Oferowanie noclegów i obsługa turystów stały się ważnym uzupełnieniem tradycyjnych źródeł dochodu, takich jak hodowla czy praca w lesie. Dzięki temu szkoła pełniła wielorakie funkcje: edukacyjną, społeczną i turystyczną, co czyniło ją ważnym elementem życia w osadzie.
W miejscowości powstały dwie niewielkie gospody, które przyciągały gości swoją kameralną atmosferą i lokalnymi specjałami. Pierwsza gospoda, „Zur Forstbaude”, została otwarta w 1889 roku przez przedsiębiorczego właściciela o nazwisku Hein. Obiekt ten był w stanie przyjąć nawet 16 osób na nocleg, co czyniło ją znaczącym punktem na szlakach turystycznych tamtego czasu.
Przy gospodzie powstał lokalny browar, który zaopatrywał się w składniki do produkcji piwa głównie z Austrii, szczególnie w szyszki chmielu. Jęczmień sprowadzano natomiast z Hirschbergu, czyli dzisiejszej Jeleniej Góry. Woda do warzenia piwa pochodziła z pobliskiej studni, znajdującej się powyżej schroniska. Ze studnią wiąże się legenda, według której miała ona cudowną moc dzięki pradawnym mieszkańcom Karkonoszy – Wierzcholcom. Początki produkcji piwa w Budnikach były skromne i dość prymitywne. Jednak z czasem piwowarzy nabierali doświadczenia, a piwo zyskało swój charakterystyczny, unikalny smak. Tajemnice i receptury warzenia były przekazywane kolejnym właścicielom schroniska. Piwo warzono w dwóch gatunkach: jasnym, nazwanym „Wołogór”, oraz ciemnym, zwanym „Osadnik”. Oba cieszyły się dużą popularnością. Złoty trunek kupowali zarówno mieszkańcy Budnik i okolicznych miejscowości, jak i turyści odwiedzający te strony. W późniejszym okresie sprzedażą piwa zajmowała się pani Kretschmer, która prowadziła naleśnikarnię powyżej schroniska, odpadkowo uzupełniając swoją ofertę o lokalny specjał.
Druga gospoda, choć nie posiadała nazwy, również spełniała funkcję zarówno gastronomiczną, jak i noclegową. Jej właścicielem był Kretschner, który, podobnie jak Hein, postawił na gościnność i oferowanie turystom lokalnych smaków.
W obu gospodach serwowano wyroby mięsne i mleczne, przygotowywane przez mieszkańców Budnik, co nadawało serwowanym potrawom autentyczności i lokalnego charakteru. Oprócz tego można było spróbować piwa oraz przekąsek, które sprowadzano z większych pobliskich miejscowości, takich jak Kowary czy Karpacz.
Po wojnie losy osady potoczyły się dynamicznie, choć jej historia była stosunkowo krótka. Na początku teren ten stał się schronieniem dla maruderów wojennych oraz niemieckiego Wehrwolfu, który zorganizował tu jedną ze swoich baz. Niedługo później w okolicy pojawili się szabrownicy, którzy grabili wszystko, co miało jakąkolwiek wartość. Z czasem osada zaczęła przyciągać osadników. Zapis w księdze meldunkowej gminy Karpacz z 25 sierpnia 1947 roku wspomina o przybyciu pięciu osób, w tym czterech kobiet. Do 1948 roku liczba stałych mieszkańców wzrosła do 22, którzy zamieszkiwali 12 domostw. Osiem z tych budynków przekazano studenckiej organizacji „Bratnia Pomoc”. Już w 1946 roku większość zabudowań została przekształcona w ośrodek wypoczynkowy Bratniej Pomocy Studentów Uniwersytetu i Politechniki Wrocławskiej. Ośrodek funkcjonował przez cały rok, oferując turnusy letnie i zimowe dla studentów. Każdy z domów zarządzanych przez „Bratnią Pomoc” zyskał indywidualną nazwę nadaną przez studentów, takie jak „Rykowisko”, „Lelum Polelum” czy „Babiniec”.
Ośrodek szczególnie koncentrował się na pomocy studentom, którzy w czasie wojny przeszli ciężkie doświadczenia, takie jak pobyt w obozach koncentracyjnych, obozach pracy czy skrajne niedożywienie. Pobyt w górskim środowisku miał wspomagać ich zdrowie i rekonwalescencję. Warunki w ośrodku były jednak bardzo surowe. Domy pozbawione były oświetlenia, a higiena ograniczała się do kąpieli w lodowatej wodzie pobliskiego strumienia, ponieważ brakowało łazienek. Mimo tych trudności pobyt w górskim otoczeniu był ceniony za swój wpływ na zdrowie i regenerację.
W 1950 roku w Budnikach rozpoczęto poszukiwania rud uranu, co prawdopodobnie przyczyniło się do zamknięcia studenckiego ośrodka. Wkrótce potem miejscowość zupełnie opustoszała i zniknęła z mapy. Obecnie na tym terenie trudno odnaleźć ślady dawnej zabudowy – jedynymi pozostałościami są nieliczne fragmenty fundamentów.
🟢 Pożegnanie i przywitanie Słońca
Budniki, poza swoją malowniczą lokalizacją i historycznym znaczeniem, znane były z pewnej wyjątkowej ciekawostki – przez 113 dni w roku osada pogrążona była w cieniu okolicznych gór. Zjawisko to było wynikiem specyficznego położenia na północnych stokach Kowarskiego Grzbietu, które sprawiało, że zimą promienie słońca nie docierały tam aż do połowy lutego.
To niezwykłe zjawisko miało głęboki wpływ na życie mieszkańców Budnik i stało się inspiracją do wyjątkowego zwyczaju. Dzieci, a także dorośli mieszkańcy, z radością celebrowali pożegnanie i powitanie słońca. Uroczystości te odbywały się dwa razy w roku: 26 listopada, gdy słońce znikało za horyzontem na długie zimowe miesiące, oraz 15 lutego, kiedy pierwsze promienie znów oświetlały osadę.
🟢 Nazewnictwo
Budniki, pierwotnie zwane Forstbauden, czyli „Leśne Budy”, zyskały swoją pierwszą nazwę od charakteru osady – niewielkich, górskich zabudowań otoczonych lasami na stokach Kowarskiego Grzbietu. Była to nazwa prosta i odzwierciedlająca istotę miejsca, które stanowiło schronienie dla ludzi żyjących w harmonii z naturą.
Z czasem nazwa została zmieniona na Forstlangwasser, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „Leśny Długi Strumień”. Ta nowa nazwa nawiązywała do przepływającego przez osadę potoku, znanego wówczas jako Langwasser. Strumień ten, obecnie noszący nazwę Malina, stanowił ważny element krajobrazu Budnik i dostarczał mieszkańcom wody, będąc jednocześnie jednym z charakterystycznych punktów osady.
Po 1945 roku, wraz z przesunięciem granic i zmianami administracyjnymi w regionie, osada otrzymały nową, polską nazwę. Początkowo miejsce to nazwano Zaciszem Leśnym, a w skrócie Zaciszem, choć czasami używano również określenia Domy Leśników. Ostateczna nazwa „Budniki” została przyjęta dopiero 13 maja 1949 roku na mocy decyzji komisji nazewniczej, która zajmowała się porządkowaniem nazw geograficznych w regionach po II wojnie światowej. Jednak pomimo tej oficjalnej zmiany, miejscowi jeszcze przez długi czas posługiwali się dawną nazwą „Zacisze”.
🟢 Wołogór – legenda Budnik
W Karkonoszach, gdzie władzę sprawował Duch Gór zwany Liczyrzepą, niezbędni byli pomocnicy, aby nadzorować rozległy teren. Jednym z nich był Wołogór, który miał swoją siedzibę na Wołowej Górze, położonej między Kowarami a Karpaczem. Według starych podań to właśnie od jego imienia góra ta zyskała swoją nazwę. Wołogór był strażnikiem rejonu Wołowej Góry, Budnik oraz strumienia Malina. Opiekował się mieszkańcami, pomagał im w trudnych chwilach i chronił przed zagrożeniami za pomocą magicznego totemu, który dawał mu niezwykłą moc.
Jedynym człowiekiem, który twierdził, że widział Wołogóra, był Gustaw, sędziwy mieszkaniec Kowar. Opisywał go jako istotę o ludzkiej postaci, lecz z głową wołu.
Pierwsza okazja do wypełnienia jego misji pojawiła się podczas wojny trzydziestoletniej, gdy przez okoliczne wsie przetaczały się bandy rabusiów i najemników. Szczególnie dotkliwie ludność Kowar ucierpiała od oddziałów Lisowczyków, którzy plądrowali, grabili i gwałcili. Wołogór zaoferował schronienie mieszkańcom, pomagając im wybudować prowizoryczne szałasy na zboczu Wołowej Góry, które chronił magicznym totemem. Z czasem te osiedla nazwano Dolnym i Górnym Miasteczkiem.
Po zakończeniu zawieruchy wojennej część ludności powróciła do Kowar, ale wielu z nich pozostało, gdyż ich domy zostały doszczętnie zniszczone. Jednak hrabia von Czernin, który władał wówczas Kowarami, upominał się o tych ludzi, chcąc ściągać od nich podatki. Wielokrotnie wysyłał swoich ludzi, aby ich wypędzili, lecz za każdym razem Wołogór bronił mieszkańców. Ostatecznie, przewidując nieuchronne, Wołogór przeprowadził ludność w rejon strumienia Malina, gdzie zaczęli budować nowe osiedle – pierwotnie nazywane ForstLangwasser, Forstbaude czy Zaciszem Leśnym, znane dziś jako Budniki.
Mieszkańcy Budnik borykali się z biedą. Ziemia górska była nieurodzajna, a hodowla bydła i drobiu nie wystarczała, by wyżywić rosnącą populację. Wołogór, choć starał się pomagać, nie miał mocy rozmnażania jedzenia i odzieży. Widząc bose dzieci, owinięte w szmaty, rozmyślał nad sposobem na poprawę ich losu. Wpadł na pomysł, by wykorzystać swoje moce i w snach odwiedzić dwie zamożne kobiety: hrabinę Wandę Czartoryską z Ciszycy i hrabinę von Reden z Bukowca. Przekonał je, by pomagały mieszkańcom Budnik. Dzięki temu regularnie dostarczano odzież, obuwie i żywność.
Jednak Wołogór, mimo swej mądrości, nie był wolny od ludzkich uczuć. Gdy ujrzał piękną Marię Kretschmer podczas sianokosów. Zakochał się w niej bez pamięci, choć ona kochała miejscowego nauczyciela Heinricha Liebiga. Wołogór zaczął nawiedzać Marię w snach, wyznając jej miłość, ale spotykał się z odrzuceniem. W chwili wielkiego uniesienia, jedna z iskierek jego rozpalonego serca spowodowała pożar domu Marii. Na szczęście mieszkańcy przeżyli, a Wołogór zrozumiał swój błąd i pomógł odbudować domostwo. Maria ostatecznie poślubiła Heinricha, z którym miała pięcioro dzieci, a w miejscu spalonego domu powstała naleśnikarnia na Tabaczanej Ścieżce.
Z czasem moc Wołogóra zaczęła słabnąć, podobnie jak Budniki, które stopniowo pustoszały. Zmęczony i bezsilny, Wołogór odszedł w rejon wodospadów strumienia Malina, gdzie zostawił odcisk swojego totemu na jednym z głazów, a następnie zniknął na zawsze. Od tego momentu miejsce to, znane jako „Ponura Kaskada,” straciło swój dawny blask i stało się mroczne i tajemnicze. Tak skończyła się legenda Wołogóra, strażnika Budnik i opiekuna górskich osadników. Tylko czy na pewno?
Opracowano na podstawie: budniki.pl
🟢 Propozycje wycieczek w okolicy Budnik
🧭 Z Kowar do Budnik
Wędrówkę do nieistniejącej osady Budniki można rozpocząć z centrum Kowar. Warto tu zatrzymać się choć na chwilę, by podziwiać urokliwe kamieniczki starówki oraz odwiedzić ciekawe miejsca, takie jak Dom Tradycji Miasta Kowary, Park Miniatur czy Muzeum Sentymentów.
Z centrum ruszamy żółtym szlakiem w kierunku południowym. Po około kilometrze spokojnego spaceru i opuszczeniu miejskich zabudowań docieramy do węzła szlaków turystycznych. Znajduje się tu wiata z miejscem na ognisko – idealna na krótki odpoczynek.
Wędrówkę kontynuujemy żółtym i zielonym szlakiem, które prowadzą asfaltową drogą w kierunku Leśniczówki Jedlinka. Po drodze mijamy kolejną, mniejszą wiatę, a tuż za nią warto zwrócić uwagę na kamień pamiątkowy. Przy leśniczówce żółty szlak ostro skręca w lewo i malowniczo wspina się pod górę. Po około 1200 metrach docieramy do Doliny Maliny, gdzie – wśród licznych kaskad i szumiących progów wodnych – potok Malina prowadzi nas aż do dawnej osady Budniki.
🧭 Szlak Miłośników Budnik
Wędrówka szlakiem Miłośników Budnik to niezwykła przygoda prowadząca przez malowniczy fragment Karkonoszy – pełen śladów historii, zaskakujących widoków i tajemniczych ruin. Trasa rozpoczyna się w centrum dawnej osady Budniki, przy dużej drewnianej wiacie, która obecnie pełni funkcję miejsca odpoczynku oraz punktu informacyjnego. Znajdują się tu ławy, stoły, a także bogato opisana tablica z historią Budnik oraz reprodukcje starych fotografii. To idealne miejsce, by przysiąść na chwilę i poczuć atmosferę tego zapomnianego zakątka.
Tuż za wiatą odnaleźć można wlot do sztolni poszukiwawczej uranu. Choć dziś zalana wodą, pełni ważną funkcję jako schronienie dla nietoperzy. Idąc nieco dalej, natrafiamy na ruiny domu rodziny Klapper – niegdyś znanych gospodarzy, którzy produkowali nabiał i naprawiali narty, sanie oraz wozy dla turystów odwiedzających Budniki. Ich dom był również miejscem, gdzie wczasowicze mogli zaopatrzyć się w świeże produkty i skorzystać z pomocy przy sprzęcie turystycznym. Tuż obok znajdują się pozostałości po dawnej elektrowni wodnej.
Z wiaty ruszamy w kierunku zachodnim, przekraczając potok Malina. Po chwili mijamy miejsce, gdzie niegdyś znajdowało się schronisko młodzieżowe, a niemal naprzeciwko – po lewej stronie, wśród drzew – dostrzec można ledwo widoczne fundamenty domu leśniczego Liebiga, który przed laty opiekował się okolicznymi lasami.
Po kilku minutach spokojnego marszu docieramy do pozostałości domu rodziny Diamant. Budynek ten zachował wyraźne zarysy piwnic. Dalej podążamy żółtym szlakiem. Po około 200 metrach opuszczamy go i skręcamy w wyraźny dukt leśny. Po około 10 minutach docieramy do jednego z najpiękniejszych zakątków Budnik – Ponurej Kaskady, urokliwego wodospadu na strumieniu Malina.
Po krótkim odpoczynku przy kaskadzie szlak powoli wznosi się ku górze, odsłaniając coraz piękniejsze widoki na panoramę Kotliny Jeleniogórskiej. Po około 10 minutach marszu dochodzimy do zielonego szlaku – tzw. Tabacznej Ścieżki, którą wracamy do wiaty, mijając po drodze ruiny schroniska-gospody rodziny Kretschmer oraz dawnego schroniska „Forstbaude”.